Otrzymałem kilka pudełek do The Walking Dead All Out War z prośba o recenzję. Zacznę nie od podstawki, ale od intro boxu czy startera solo. The Prelude to Woodbury jest samodzielnym dodatkiem. Pozwala na grę solo i ma na celu zaznajomić z podstawowymi zasadami rozgrywki. W pudełeczku znajdziemy figurkę jednego ocalonego niesławnego Briana Blake późniejszego „Gubernatora” oraz pięciu szwędaczy. Do tego książeczkę z zasadami, kości, karty ekwipunku, talię do gry solo, oraz wszelkie pozostałe elementy jak miarki, kości, żetony czy płaskie tekturowe tereny. W pudełku znajduje się wypraska, w której mieszczą się elementy jednak ma pewien minus, jeżeli używamy koszulek ( dla mnie oczywistość ) karty już się nie zmieszczą w przeznaczone dla nich miejsca. Podręcznik zawiera trzy szkoleniowe scenariusze. Każdy wprowadza dodatkowe, zasady urozmaicające rozgrywkę. Bardzo lubię taki sposób nauki, szkoda, że nadal niewielu wydawców się na taki sposób decyduje. Sama mechanika jest dość prosta, ma to, co niezbędne w grze o zombie. Hałas przyciąga truposze, amunicja może się skończyć, ugryzienie powoduje spore komplikacje. Wraz z rozgrywką rośnie poziom zagrożenia, co ma odzwierciedlenie w odpowiednich akapitach na kartach wydarzeń. Walka to głównie porównywanie ilości sukcesów na specjalnych kościach. Dodatkowo karty wydarzeń dodają sporo niepewności i chaosu. W grze szwędacze są dość mocne, w grupie bardzo zabójcze. Powoduje to też mała ilość ich na stole. Sporo osób uważa The Walking Dead za dość trudną rozgrywkę. Tutaj czuje się napięcie na widok każdego szwędacza, jednak przez to odpada aspekt walki z hordą, co nie każdemu może przypaść do gustu. Nawet w tak krótkim opisie nie sposób uciec od porównań z innymi grami z tego gatunku. The Walking Dead na pewno nie jest rewolucją. Jest poprawną dobrą grą. Na pewno dla niej nie rzucę All Things Zombie czy Skirmish Outbreak ( Ravagers), jednak będzie też nie raz gościła na moim stole. Dzięki umiejscowieniu w popularnym i znanym świecie komiksu, gra trafia do osób dotychczas niezwiązanych z szeroko rozumianym wargamingiem. Zawsze to cieszy, bo osób, z którymi można pograć nigdy nie za wiele. Jak subiektywnie oceniam ten zestaw? Za cenę ponad stu złotych otrzymujemy intro, które pozwali nam zapoznać się podstawami mechaniki i pograć samemu. Dodatkowo otrzymujemy sześć figurek o bardzo przyzwoitej jakości. Nawet jak nam gra nie przypadnie do gustu figurki można użyć do innych przepisów. W skali jeden do pięć, daję The Prelude To Woodbury ocenę cztery minus. Nie jest to niezbędny element do grania, ale przydatny i w pełni kompatybilny z resztą produktów. Wychodząc poza przedmiot mini recenzji, aby zagrać w pełni w The Walking Dead All Out War trzeba się nastawić na większe wydatki. W podstawce mamy jeden pełny scenariusz i zasady podstawowe. Jeżeli chcemy tworzyć własnych bohaterów musimy dokupić dodatek „Days Gone Bye”, jeżeli chcemy zagrać kampanię ( a kto nie chce ? ) aby otrzymać zasady kampanii musimy dokupić „Miles Behind Us”. Tak, więc aby mieć pełny zakres zasad potrzebujemy podstawkę i dwa dodatki, jeżeli korci nas jeszcze osobna talia do gry solo to trzy dodatki. W np. All Things Zombie wszystko mamy w jednym podręczniku. Aby odegrać scenariusze z „Days Gone Bye” potrzebne są dodatkowe boostery ( około 50zł za trzy figurki ) lub możemy stworzyć własne postacie, jednak nie po to gram w The Walking Dead aby nie móc Andreą wysyłać szwędaczy do piachu, więc trzeba będzie z czasem i te boostery dokupić.
Więcej o mechanice i jak zagrać w kolejnych recenzjach niebawem. Wszystkim życzę przyjemnej eksterminacji zombie, no chyba że gramy zombie to wtedy nie ;)
0 Komentarze
Odpowiedz |
Autor
Tu Bogusław, wargamingiem zajmuję się „od zawsze”, początki hobby to okres między Rouge Traderem a drugą edycją 40k. Bawię się tak w wargaming historyczny jak i sf czy fantasy. Archiwum
Maj 2017
Kategorie
|